Szwedzkie rekrutki uczą się składania broni
Szwecja to kraj bardzo zrównoważony płciowo. Mają ministra równości płciowej, muszą używać ujednoliconego płciowo języka i w wielu miejscach obowiązują parytety. Jednakże to jeszcze dla nich za mało. Od 2016 roku, do armii zostaną powołani doradcy płciowi, po jednym w każdym regimencie.
Kapitan Anna Björsson, która doradza szefowi sztabu w sprawach płciowych, wyjaśnia to serwisowi thelocal.se tak: „Pracowaliśmy nad tym dziesięć lat. To nic nowego, ale chcemy znaleźć konkretne ścieżki rozwiązania problemów płciowych. Nawet dzisiaj, kobiety to tylko 10 procent zatrudnionych w wojsku. To bardzo ważne, aby mieć odpowiedni skład płciowy, ale także skład wiekowy, etniczny i różnych środowisk.”
Inicjatywa wywołała dyskusję w mediach społecznościowych. Niektórzy pytają „czy to żart?”
Szwedzki ekspert – psychiatra, zauważa, że nie jest już potrzebne Ministerstwo Głupich Kroków, skoro są szwedzkie płciowe siły zbrojne.
Kapitan Björsson niezrażona im odpowiada: „Rozumiem, że są inne także ważne rzeczy, ale jako jedna z największych szwedzkich organizacji, musimy sprostać naszym płciowym ideałom. (…) Rola wojska jako organizacji to obrona naszych demokratycznych wartości, więc i temu musimy sprostać.”
Czy zgodnie z tym parytetem, nowym kryterium przyjmowania do armii szwedzkiej będzie kolor skóry i nietypowa orientacja seksualna? Na to wygląda, w końcu armia musi mieć odpowiedni skład etniczny, to bardzo ważne dla socjaldemokratycznych wartości szwedzkich.