Kilka razy dziennie więźniowie byli zmuszani do wnoszenia ciężkich bloków kamienia, po czym spadali w dół, tworząc śmiertelne, krwawe domino. Ci, którym udało się wejść na górę byli zmuszani przez SS-manów do „zabawy w spadochroniarzy”.
Obóz koncentracyjny Mauthausen, zlokalizowany 20 kilometrów na wschód od Linz w Górnej Austrii to jeden z najstraszniejszych niemieckich obozów śmierci i jedna z największych koncentracji robotników przymusowych Hitlera. Miał on kategorię III w hitlerowskiej skali terroru i był przeznaczony dla „nieresocjalizowalnych wrogów politycznych Rzeszy”, gdzie byli wysyłani do eksterminacji przez niewolniczą pracę. Nawet SS nazywało Mauthausen Knochenmuhle, czyli dosłownie „Maszynka do mielenia kości”.
Obóz znajdował się na obrzeżach kamieniołomu w którym więźniowie byli wysyłani na roboty. Wydobyty granit miał być użyty do realizacji wielkich wizji architektonicznych nadwornego architekta Hitlera, Alberta Speera.
Obóz w Mauthausen kiedyś i dziś
Kilka razy dziennie więźniowie byli zmuszani do wnoszenia ciężkich bloków kamienia, często ważących więcej niż 50 kilogramów, po 186 schodach nazywanych „Schodami Śmierci”. Wyczerpani więźniowie często spadali w dół, pociągając za sobą kolejnych i tworząc śmiertelne, krwawe domino. Ci, którym udało się wejść na górę byli czasem zmuszani przez SS-manów do „zabawy w spadochroniarzy”. Więzień miał zepchnąć z klifu swojego towarzysza który stał przed nim, albo zostać zastrzelony. Wielu z niewolników wybierało samobójstwo, skacząc w dół aby skrócić męki.
Obóz można dziś zwiedzać, a schody zostały wygładzone dla turystów.
Schody dziś
Oficerowie SS wchodzą do góry
Kamieniołomy
W obozie znajdowała się bardzo duża koncentracja Polaków. Zabijani w nim byli polscy harcerze, artyści, naukowcy, nauczyciele, wykładowcy akademiccy. Jeden z podobozów nazywany był Vernichtungslager fur die polnische Intelligenz – Obóz eksterminacji dla polskiej inteligencji. Miało to złamać kręgosłup narodu polskiego i doprowadzić do tego, żeby w narodzie pozostali tylko chłopi i parobkowie którzy będą służyć niemieckiemu panu.
Polacy z Klubu Ocalałych Więźniów Obozu Koncentracyjnego Mauthausen-Gusen w 2016 roku na obchodach – to już jedni z ostatnich świadków tej rzezi (www.mauthausen-gusen-klub.waw.pl)
Z pracy więźniów obozu koncentracyjnego korzystało wiele firm niemieckich, z których niemal wszystkie funkcjonują do dziś, najwyżej pod zmienionymi nazwami. Najsłynniejsze z nich to Bayer, producent popularnej w Polsce aspiryny, Accumulatoren-Fabrik AFA – jego częścią był dzisiejszy producent akumulatorów VARTA, montowanych w wielu autach w Polsce, Steyr, którego ciągnikami jeżdżą dziś polscy rolnicy i z którego karabinków strzela całe NATO. Ironia, nie?
Niestety nie ironia tylko część planu.
„Miało to złamać kręgosłup narodu polskiego i doprowadzić do tego, żeby w narodzie pozostali tylko chłopi i parobkowie którzy będą służyć niemieckiemu panu.” Plan zrealizowany. Większość polaków tak właśnie obecnie robi.
Smutne, ale prawdziwie. Niemcy nie przegrali do końca tej wojny