Polskie władze pod kierownictwem bardzo słabego premiera, Ewy Kopacz sprowadzą do Polski 12 000 imigrantów. Po co to robią, nawet wbrew swojemu elektoratowi?
Sondaż Instytu Badań Rynkowych i Społecznych dla Onetu z 16.09.2015. Nie zobaczysz go w Gazecie Wyborczej.
Do wyborów pozostało 5 tygodni. Jednocześnie są one już rozstrzygnięte. Nie będą emocjonujące, wiadomo jaki będzie ich rezultat i będą jednymi z najbardziej przewidywalnych wyborów po ’89 roku. Władzę przejmie PiS i stworzy koalicję z małymi partiami które też wejdą do Sejmu, do tego przeciągnie do siebie kilku posłów PO już z nowej kadencji (zwycięzca zawsze tak robi) i będzie stabilna większość z premierem Beatą Szydło (a jeśli będzie potrzeba, to Jarosław Kaczyński sam weźmie to stanowisko). Do tego czasu, w ciągu 5 tygodni wydarzy się jednak jedna rzecz, która bardzo zbulwersuje opinię publiczną w Polsce: w przyszłą środę, 23. września odbędzie się specjalne zebranie Komisji Europejskiej w sprawie uchodźców, na którym zapadnie decyzja w sprawie rozdziału imigrantów na wszystkie kraje EU, w tym Polskę, której władze chętnie przyjmą planowane 12 000 osób. Ustalenia wetować będą Słowacja i Węgry, ale dla Polski to nie będzie miało znaczenia – polski Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, znana katechetka, koleżanka Ewy Kopacz, podpisze papier i przyjęcie imigrantów będzie zaklepane. Ktoś tam się oburzy, Gazeta Wyborcza napisze że zwyciężyła demokracja, TVN zrobi wywiady z ważnymi polskimi naukowcami państwowymi, z egzaltowaną miną popierającymi napływ imigrantów, zatroskany Prezydent Europy, nie za dobrze mówiący po angielsku, Donald Tusk ogłosi „bardzo ważne porozumienie jednoczące narody Europy”, ale w sumie to wszystko się rozpłynie, bo zaraz odbędą się wybory i wszystkie te osoby będzie to gówno obchodziło.
Ale po co w ogóle robi to PO, skoro jest to wbrew jej własnemu elektoratowi? Zgoda na napływ tych tysięcy imigrantów będzie amunicją, z której Jarosław Kaczyński i liderzy mniejszych partii będą strzelali przez kolejne 4 tygodnie, aż do wyborów. Rezultatem będzie spadek poparcia PO o dalsze kilka procent i utrata kolejnych kilkunastu miejsc w sejmie kadencji 2016-2020. Żeby zrozumieć tą dziwną logikę PO, spójrzmy jednak uważnie na timeline tego co się teraz wydarzy:
Akcja sprowadzenia imigrantów może stać się zgniłym jajem PO która czeka już na porażkę za 5 tygodni i obudowuje się w opozycji. Będzie to wrzutka dla przyszłej władzy, obciążająca budżet, w którym Ewa Kopacz doprowadziła do największej dziury budżetowej w historii Polski – 55 miliardów złotych, tworzącą bardzo silne napięcia społeczne i polaryzującą społeczeństwo, prowadząc do konfliktu między „zwolennikami imigrantów” a „przeciwnikami”, a także między samymi imigrantami, a Polakami. Będzie to wywoływało także nacisk Niemiec na Polskę, po wymuszeniu przyjęcia imigrantów, w kolejnym kroku domagających się zapewnienia tego samego poziomu pomocy socjalnej co w Niemczech. Imigranci będą skarżyli się u Niemców, Szwedów, Anglików na poziom życia, mieszkania i na zbyt małe zasiłki, co będzie dodatkowym narzędziem wywierania wpływu na Polskę i będzie wytwarzało obraz nowego rządu PiS jako nacjonalistycznego, a może nawet rasistowskiego, nie pozwalającego żyć imigrantom na europejskim poziomie. W polskich miastach nie ma wolnych mieszkań socjalnych, a przed sprowadzeniem imigrantów, żadni ich adwokaci, w tym obecny rząd, nie stworzył najpierw warunków aby ich przyjąć i nie napisano nawet projektów żadnych aktów prawnych które mogłyby regulować nową imigrację. Nowa władza będzie miała prawdziwy kwas z imigrantami, co doprowadzi tych wszystkich poważnych problemów, które zdominują kampanię wyborczą za 4 lata.
Jako główna partia opozycyjna, PO będzie przez 4 lata krytykować PiS za działania w sprawie imigrantów. To, dzięki podziałowi społeczeństwa, wywołaniu gospodarczego kryzysu imigracyjnego i osłabieniu pozycji Polski w Europie, katapultuje ponownie Platformę Obywatelską do władzy, być może nawet pod jakimś innym szyldem, ponieważ zmęczeni Polacy będą obwiniali PiS za te wszystkie problemy, nawet jeżeli ta partia ta nie wywołała tych kłopotów, a PO będzie zarzucać nieumiejętność radzenia sobie władzy z kryzysem. Dlatego po jednej kadencji w opozycji, w 2020 roku, imigranci załatwią Platformie Obywatelskiej powrót do władzy, prawdopodobnie z Donaldem Tuskiem na czele, zwolnionym z męczącego dla niego stanowiska w Radzie Europejskiej, już bez jakichś eksperymentów z ludźmi, którzy nie nadają się do polityki, jak Ewa Kopacz.
Czy ten scenariusz musi się spełnić?
Imigranci nastawieni na świadczenia socjalne mogą i tak nie wytrzymać w Polsce i szybko stąd wyjadą do Niemiec. Ustalenia z Brukseli oczywiście nakażą utrzymywanie imigranta w kraju do którego został skierowany, ale to nie jest możliwe, nie da się tego wykonać, nie ograniczając możliwości ich ruchu po całej Unii Europejskiej i nie zamykając imigrantów w zamkniętych ośrodkach. Będą przekraczać granicę z Niemcami nielegalnie, wyrzucać dokumenty, udawać, że przypłynęli właśnie z Syrii i wielu z nich się to uda. Imigracja spłynie wtedy po Polsce jak woda po nomen–omen – kaczce. Nie spełni się wtedy ten czarny scenariusz, albo spełni się tylko częściowo i perturbacje będą miały ograniczony zasięg. Tak czy inaczej, sprowadzenie imigrantów jest niekorzystne dla Polski, ale korzystne dla Platformy Obywatelskiej i każdego dnia będzie ułatwiać tej partii obecność w polityce i odzyskiwanie wyborców dzięki zamieszaniu które z tego wyniknie.