Bar obozowy
Tętniący życiem obóz dla imigrantów w Calais ma już własne meczety, dyskoteki i bary z tanim piwem za 75 pensów (taniej niż w angielskich klubach studenckich), aby pomóc rozerwać się znudzonym „uchodźcom”.
Imigranci w obozach są znudzeni i snują się po obozie bez celu, nie mogąc z niego wychodzić. Wywołuje to akty agresji oraz liczne gwałty na znajdujących się tam kobietach. Jednak są tam też przedsiębiorczy imigranci, którzy organizują dyskoteki i bary, w których umęczeni przyjezdni mogą się nieco rozerwać i doświadczyć gorączki sobotniej nocy, której jak wiadomo, bardzo brakuje każdemu „uciekającemu przed wojną”.
Jak powiedział jeden z imigrantów, właściciel dyskoteki Nigeryjczyk Zimako, angielskiemu tygodnikowi Sunday Express, „Ludzie przychodzą tu potańczyć, wypić piwko i poczuć się jak w kraju z którego przybyli”. Dyskoteka ma nawet własne stroboskopowe oświetlenie i oczywiście system nagłośnienia, pozwalający odgrywać najnowsze taneczne hity.
Niektórzy z najbardziej przedsiębiorczych migrantów dorabiają się fortun na ludziach, którzy mają pieniądze do wydania i są spragnieni alkoholu oraz nocnych doznań. W obozach kwitnie również prostytucja.
Wszystko to stoi w kontraście z ckliwymi obrazkami płaczących na pokaz ludzi, jakie pokazują telewizję. Iluzji cierpienia nie da się jednak długo utrzymać, dlatego do mediów coraz częściej będą przedostawały się obrazy rozróby, przemocy, gwałtu i przestępczości, będących udziałem imigrantów nie potrafiących zintegrować się w europejskiej kulturze i nie przyswajających prawa i porządku.